W stronę kosmosu: relacja z wyprawy w stratosferę

Message from: 21-08-2025

Na samym początku chciałbym z pełnym przekonaniem powiedzieć, że była to niesamowita przygoda i świetnie się bawiłem. Sam pomysł pojawił się dość spontanicznie. Wspólnie z działem marketingu zastanawialiśmy się nad kolejnym filmem, który mógłby Was zainteresować. Pierwszy wybór padł na materiał o wandaloodporności – chcieliśmy sprawdzić ją w kilku nietypowych, wręcz szalonych sposobach. Ostatecznie film nie powstał, ale w głowie pozostał jeden pomysł – zrzucenie kamery z drona. Ten pomysł szybko przerodził się w coś większego: wysłanie kamery za pomocą balonu w stratosferę. Brzmi abstrakcyjnie? Bo właśnie tak było – abstrakcyjny pomysł narodził się z pomysłu tylko trochę mniej abstrakcyjnego.

No dobrze, ale jak go zrealizować? Początkowo były dwa plany – jeden odpadł już na starcie. I całe szczęście, bo to właśnie ta pierwsza odmowa zmobilizowała mnie do działania. Wysłałem maila do Politechniki Częstochowskiej i po dwóch dniach otrzymałem odpowiedź. Naturalnie, pojawiło się sporo pytań – zrozumiałych i zasługujących na merytoryczne odpowiedzi. Udzieliłem ich najlepiej, jak potrafiłem, a w efekcie zostałem zaproszony na spotkanie, na którym mogliśmy doprecyzować szczegóły.


Spotkanie wspominam niezwykle pozytywnie. Trafiliśmy do sali, w której czekali na nas opiekunowie poszczególnych działów – to właśnie oni mieli z nami współpracować. Omówiliśmy cele całego przedsięwzięcia, podzieliliśmy obowiązki i ustaliliśmy wstępny termin realizacji. I co najważniejsze – niemal go dotrzymaliśmy, bo opóźnienie wyniosło zaledwie tydzień, maksymalnie dwa. Naszym głównym celem było wyniesienie kamery w stratosferę i jej bezpieczne sprowadzenie na ziemię. Równie istotne było jednak to, by studenci mogli zrealizować projekt od początku do końca. To oni wybierali materiały, obliczali maksymalną masę, ustalali ilość helu. My – jako IVEL Electronics – wsłuchiwaliśmy się w ich potrzeby i jako sponsor spełnialiśmy wszystkie prośby.

Współpracowało z nami pięć działów:

  • Dział Informatyki i Sztucznej Inteligencji – Jakub i Gabriel zajmowali się programowaniem i testowaniem płytek rozwojowych.
  • Wydział Inżynierii Mechanicznej – Kamil, Vitaliyi i Sebastian projektowali, budowali, eksploatowali i konserwowali cały układ.
  • Design i Zarządzanie Projektami – Paulina odpowiadała za promocję wydarzenia.
  • Wydział Budownictwa – Kamil i Piotr stworzyli konstrukcję nośną.
  • Wydział Inżynierii Produkcji i Technologii Materiałów – Michał i Krzysiek sprawdzali wytrzymałość elementów za pomocą testów.


Brzmi profesjonalnie – i w teorii tak właśnie było. W praktyce pojawiły się trudności. Pamiętajmy, że dla wszystkich był to pierwszy raz. Trzeba było odpowiedzieć na pytania: jakiego gazu użyć? Jakie materiały sprawdzą się najlepiej? Jakie kamery wytrzymają -60°C? A do tego dochodziła kwestia wagi. Studenci musieli się sporo napracować, aby całość zadziałała tak, jak planowaliśmy. My mieliśmy tylko jedno życzenie – aby to nasza kamera KEEYO zobaczyła ziemię z wysokości stratosfery.

Najtrudniejszy moment? Oprócz samego startu – zdecydowanie czas sesji. Studenci byli zajęci egzaminami, co było całkowicie zrozumiałe, ale czas uciekał. Na szczęście mogłem liczyć na wsparcie Asi – jednej z koordynatorek, która trzymała rękę na pulsie w chwilach, gdy mieliśmy więcej pytań niż odpowiedzi.

Po sesji mogliśmy przejść do testów. To była fascynująca część – nie tylko sprawdziliśmy sprzęt, ale także dzięki profesorowi i jego studentom mieliśmy okazję zobaczyć kilka eksperymentów z ciekłym azotem. Patrzyliśmy na to z dziecięcą ciekawością. Zyskaliśmy też pewność, że baterie w kamerach wytrzymają wystarczająco długo.

W końcu nadszedł ten dzień – środa, 4 czerwca. Lot został wcześniej zgłoszony do PAŻP. Oprócz studentów, nauczycieli i naszego zespołu, pojawiło się wielu obserwatorów, a także przedstawiciele mediów – radia, telewizji i prasy. Ogromna w tym zasługa Pauliny, która zajmowała się promocją, udzielała wywiadów i nagrywała materiały. W dniu lotu miała zdecydowanie najwięcej pracy, bo zainteresowanie było ogromne.


Niestety, nie obyło się bez problemów. Warunki były trudniejsze niż zakładaliśmy – silniejszy wiatr i awaria GPS zaraz po starcie. Na początku podejrzewaliśmy zasilanie, bo na tej wysokości temperatury spadają nawet do -60°C, a baterie chroniła tylko cienka warstwa styropianu. Ostatecznie winny okazał się zerwany sygnał. Połączenie wiatru i braku GPS-u to naprawdę kiepska mieszanka.

Sam mechanizm lotu balonu też jest fascynujący. Wysokość, na jaką się wzniesie, zależy od rozmiaru i wytrzymałości powłoki oraz masy ładunku. Co ciekawe, im mniej gazu wtłoczymy na starcie, tym wyżej może się unieść – o ile w ogóle oderwie się od ziemi. Wraz z wysokością spada ciśnienie atmosferyczne, co zwiększa siłę wyporu. Balon rośnie, aż powłoka osiągnie graniczne naprężenie i pęknie.

Uzbrojeni w tę wiedzę i pełni emocji wyruszyliśmy trzema samochodami w przewidywane miejsce lądowania. Jak nietrudno się domyślić – na miejscu nie znaleźliśmy niczego. Dopiero podczas opadania balonu powrócił sygnał GPS, który wskazał okolice Kielc. Spakowaliśmy się więc i ruszyliśmy dalej. Po dłuższych poszukiwaniach w szczerym polu wreszcie się udało – odnaleźliśmy sprzęt cały i nienaruszony. Tak oto pierwsza „kosmiczna” misja IVEL Electronics i Politechniki Częstochowskiej zakończyła się pełnym sukcesem.


Wróciliśmy do domów szczęśliwi, z pełnymi kartami pamięci. Zgraliśmy nagrania i przeprowadziliśmy jeszcze wywiady ze studentami, abyście mogli poznać także ich perspektywę. W momencie, gdy piszę te słowa, część z Was pewnie już ten materiał widziała, a reszta dopiero zobaczy.


Chciałbym serdecznie podziękować każdej osobie, która przyczyniła się do tego projektu. Udało się – i mamy ochotę na więcej. Do zobaczenia przy kolejnej misji!


Michał Niewczas.

 




Other articles



Brands zone

Our recommendations